poniedziałek, 4 lutego 2013

Wielkanoc

 Koszyczki...






 Mój pierwszy karczoch.Rozbierałam go chyba z pięć razy i ubierałam ponownie.Paluchy mnie tak bolą...Pierwszy,ale nie ostatni bo mnie zauroczyły.Pozdrawiam wszystkich:))

11 komentarzy:

  1. Bożenko pięknie wyszło i fajnie, że walczysz do końca,ja też tak mam i próbuję do skutku:)

    OdpowiedzUsuń
  2. śliczny ;) wcale nie wygląda, żeby to była pierwsza robótka ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bożenko opłacało Ci się go tyle razy rozbierać i ubierać,bo efekt jest super;)
    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  4. Myśle ,że nie ostatni, bo jest super.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli mogę coś doradzić w karczochach to proponuje zacząć od trochę większych jaj - idzie łatwiej .Ja sama zaczęłam od małego jaja i chciałam je wyrzucić do śmieci , potem kupiłam jaja tak ok. 10 cm i te robiło się dużo lepiej .Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba czytałaś w moich myślach,właśnie dziś kupiłam większe bo po wczorajszym upinaniu i rozbieraniu stwierdziłam ,że łatwiej będzie na czymś większym.Dzięki za podpowiedz,każda rada to dobra rada.Pozdrawiam:)

      Usuń
  6. Też uwielbiam karczochy :) i bombki i jaja... śliczny karczoszek:)

    OdpowiedzUsuń
  7. śliczne rzeczy w tym blogu,piękne są pozdrawiam.Życzę smacznego pączka na tłusty czwartek.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak jak obiecywałąm kilka komentarzy temu - jestem częściej :)

    Ale fajne te karczochy :)Używa Pani rewelacyjnej kolorystyki, takiej subtelnej ale mimo wszystko wyrazistej :)

    Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do mnie :)

    www.k-mea.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń